Czy warto wydać "Clone Saga"?
Źródło zdjęcia: amazon.com
W lutym 2018 roku na forum Gildii
Komiksu pojawiła się ankieta, w której zapytano, czy fani komiksu super-bohaterskiego,
chcieliby wydania w ramach klasyki Marvela kompletnej serii „The Amazing Spider-Man:
Clone Saga”. Seria ta, znana we fragmentach pokoleniu TM-Semic należy do
jednych z najbardziej kontrowersyjnych historii o Człowieku Pająku. Sagę
zajadle krytykowano wskazując na słabą, miejscami wręcz idiotyczną fabułę.
Wystarczy wspomnieć, że redaktor stron klubowych wydawanych przez TM-Semic
komiksów, w jednym z wywiadów oceniając dorobek i przyczyny upadku wydawnictwa
nazwał „Clone Saga” „głupawą historią o klonach”. Z drugiej strony pojawiają
się głosy o wiele bardziej wyważone oraz bezkrytyczna apologia. Co ciekawe,
seria ta ma rzeszę oddanych wielbicieli wśród czytelników anglojęzycznych.
Choć umieszczona na forum Gildii
Komiksu ankieta liczy 569 odsłon, jedynie 35 formuowiczów zdecydowało się wziąć
w niej udział. Wyniki ankiety doskonale odzwierciedlają wspomnianą
kontrowersyjność sagi, ponieważ liczba głosów za wydaniem lub niewydaniem jest
niemal taka sama (za 16 – 45,7%, przeciw 15 – 42,9%; 4 – 11,4% nie miało w tej
sprawie zdania). Poza wspomnianą ankietą, wątek wydania „Clone Saga” pojawia
się przy okazji dyskusji nad planami wydawniczymi Egmontu w ramach serii „Klasyka
Marvela” oraz, co najbardziej oczywiste w wątku dotyczącym Spider-Mana. Biorąc
pod uwagę plusy i minusy tej historii, postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy
„Clone Saga” zasługuje na polskie wydanie i czy potencjalny wydawca byłby w
stanie na tym zarobić?
Zalety serii
„Clone Saga” to jeden z
największych pajęczych eventów wydawany w latach 1994-1996. Scenariusz
opowieści został oparty o motyw przewodni, którym jest ponowne pojawienie się w
życiu Petera Parkera jego genetycznej kopii. W oczywisty sposób komplikuje to
życie tytułowego bohatera, tym bardziej, że stworzony w laboratorium profesora
Milesa Warrena klon, jak się zdawało zginął 5 lat temu. Szybko okazuje się, że
śmierć genetycznego sobowtóra kładzie się cieniem na sumieniu Spider-Mana poddając
jego postępowanie w moralną wątpliwość. Jakby tego było nieproszony gość zjawia
się w najgorszym momencie życia Człowieka Pająka: tuż po dramatycznym wyjaśnieniu
sprawy powrotu zza grobu zmarłych rodziców Petera, wylewie, którego doznała
ciocia May i kryzysie, który zaczyna przeżywać małżeństwo Parkera z Mary Jane.
Wydarzenia te doprowadziły głównego bohatera do załamania, przez co podejmuje
on dramatyczną decyzję: tak, jak przed laty, w klasycznej historii Stana Lee
Peter postanawia rzucić kostium z hasłem „Nigdy więcej Spider-Mana!”, tak teraz
ucieka w super-bohaterstwo postanawiając odciąć się od świata Petera Parkera. Bohater
przemierza więc na pajęczynie ulice Nowego Jorku jak zwykle zwalczając
przestępczość, ale jego działania coraz mniej przypominają „przyjacielskiego
Spider-Mana z sąsiedztwa”. Zamiarem scenarzystów „Clone Saga”, czyli Terry’ego
Kavanagh, Joe’go Cavalieri, Todda Dezago, J.M. DeMatteis’a i Toma DeFalco było
dalsze wywrócenie życia Petera Parkera. Tak śmiała koncepcja wymaga jednak
odpowiednio prowadzonej narracji i z początku twórcom udawało się robić to na
tyle dobrze, że sprzedaż w USA była niezwykle wysoka.
Cała historia rozpoczyna się znakomitą
serią zatytułowaną „Stracone lata”, której skromne fragmenty w Polsce wydało
wydawnictwo TM-Semic w numerze z marca 1997 roku. Ograniczenie się przez
TM-Semic do przedstawienia fragmentu tej opowieści pozbawiło czytelników nie
tylko możliwości przeczytania jednej z najlepszych historii ze świata Spider-Mana,
ale jak się wydaje niekorzystnie wpłynęło na odbiór całej „Clone Saga”,
ponieważ to właśnie w „Straconych latach” zawiązują się wątki, które stopniowo
będą wyjaśniane w następnych numerach. Opowieść ta ogniskująca się wokół kilku
mężczyzn, których losy skrzyżują się w zimnym Salt Lake City, to także opowieść
o pierwszych chwilach życia klona Petera Parkera i jego poszukiwanie odpowiedzi
na pytanie „kim jestem?”. To niezwykle klimatyczna, a zarazem mroczna opowieść
o szukaniu człowieczeństwa i stawaniu się człowiekiem. Plusem scenariusza „Clone
Saga” są dobrze napisane, wyraziste postacie. Dotyczy to przede wszystkim
Petera Parkera, którego psychiczne załamanie zostaje przedstawione wiarygodnie,
w dodatku nie jest, co nieraz zdarza się w przypadku podobnych scenariuszy,
przerysowane. Życie głównego bohatera jest wywracane przez autorów stopniowo, a
punkt kulminacyjny osiąga w momencie, gdy Spider-Man zostaje zakażony
śmiertelnym wirusem, na którego nie ma żadnego lekarstwa. Scenarzyści bardzo
umiejętnie wplatają w życie Parkera szereg postaci począwszy od klona, który
przyjmuje imię Bena Reilly’ego przez starych wrogów Człowieka Pająka takich jak
Otto Octavius, Vulture aż po sojuszników jak Black Cat i Daredevil. Zwłaszcza
wprowadzenie do scenariusza tego ostatniego – również przeżywającego ciężki
okres w życiu, nadaje opowieści dojrzały, dający do myślenia charakter.
Niewątpliwie do najciekawszych postaci należy tajemniczy Kaine, pilnie śledzący
poczynania Spider-Mana. Wątek tej postaci jest chyba najlepiej poprowadzonym w
całej opowieści. Nie ustępuje mu mniej znacząca dla całej opowieści historia
Grim Huntera – syna Kravena Łowcy, który kierowany rządzą zemsty, pragnie
dokończyć łowy rozpoczęte przez swego ojca.
Do ciekawszych motywów należy
również ciąża Mary Jane, o której Peter dowiaduje się będąc śmiertelnie chory.
Szybko okazuje się, że przez moc, którą posiada Spider-Man dziecko może mieć
genetyczną anomalię, w dodatku Kaine’a prześladuje uporczywa wizja śmierci Mary
Jane – zamordowanej w ciemnym zaułku Nowego Jorku.
Do najlepszych historii zawartych
w serii „Clone Saga” należą bez wątpienia „Stracone lata”, „Moc i
odpowiedzialność”, „Pajęczyna śmierci/Pajęczyna życia” oraz „Piętno Kaine’a”.
Do plusów całej „Clone Saga” bez
wątpienia należą rysunki. Wielbiciele kreski lat 80. i 90. będą w pełni
usatysfakcjonowani, a fani komiksu bardziej współczesnego, będą mieli okazję
nacieszyć oko pięknymi klasycznymi rysunkami. Za sferę graficzną odpowiadali m.in.
Steven Butler, Mike Bagley i Sal Buscema.
Poza rysunkami i zaletami
scenariusza za wydaniem „Clone Saga” przemawiają inne, niezwiązane bezpośrednio
z komiksem fakty. Po pierwsze, bez względu na to, czy uważamy „Clone Saga” za
dzieło słabe, wybitne, lub przeciętne, nie zmienia to faktu, że jest to jedna z
najważniejszych opowieści o Spider-Manie mającą wpływ na wszystkie późniejsze
przygody Człowieka Pająka. Po drugie TM-Semic przedstawił „Clone Saga” bardzo
pociętą i ze względu na swój upadek nie zdołał jej dokończyć.
Z powyższego opisu wynika, że „Clone
Saga” jest bardzo dobrze napisaną historią ze świetnymi rysunkami, dlaczego
więc seria ta ma tak zagorzałych przeciwników? Okazuje się, że do takiej oceny
skłania wiele racjonalnych i obiektywnych przesłanek.
Wady serii
Co ciekawe, pierwsze zeszyty „Clone
Saga” sugerowały, że seria będzie jedną z najlepszych historii o Człowieku
Pająku. Paradoksalnie nie stało się tak ze względu na duży sukces, którą
zaczęła odnosić opowiadana przez scenarzystów historia. Za sukcesem tym szła
bowiem oczywiście duża ilość sprzedanych egzemplarzy, przez co Marvel zamiast
zakończyć historię w odpowiednim momencie, w sposób sztuczny ją wydłużał.
Prowadziło to przede wszystkim do ubożenia scenariusza i wprowadzania
niepotrzebnych, nielogicznych i głupich wątków. Nie pozwoliło też wykorzystać
potencjału wielu wprowadzanych postaci. Ta tendencja częściowo uwidaczniała się
już w początkowych opowieściach „Clone Saga”. Rozczarowująca okazała się postać
zmartwychwstałego Jackala – zarówno pod względem wizerunkowym, jak i nadanych
cech charakteru. Być może odbiór postaci byłby inny, gdyby czytelnik nie miał
okazji zapoznać się z Jackalem przedstawionym w „Straconych latach”. W tej
opowieści Jackal to wybitny naukowiec realizujący dzieło swego życia,
jednocześnie przebiegły i brutalny, ale posiadający sumienie. Jackal
zmartwychwstały to cynik ze „specyficznym” poczuciem humoru. Nie zachwyca
również postać jednego z klonów Petera Parkera stanowiący wynik manipulacji
genami – nienaturalny wygląd postaci i nieciekawa osobowość budzą raczej
zastanowienie, dlaczego postać została wprowadzona. Drażniący jest również
pomysł scenarzystów, którzy w pewnym momencie wprowadzają tysiące klonów
Spider-Mana. Pomijając, że klonowanie to chyba bardzo drogi proces, o
konieczności złożenia zamówienia stroju Spider-Mana w kilku szwalniach nie
wzmiankując, zauważyć należy, że sceny z „armią” Spider-Manów pełniły rolę
zwykłych zapychaczy, do fabuły wnosząc niewiele, żeby nie powiedzieć nic.
Niekiedy ciekawie się
zapowiadające wątki zostały przez scenarzystów rozwiązane za szybko i w sposób
wręcz niedorzeczny. Najlepiej obrazuje to historia klona Petera Parkera,
przypadkiem obudzonego w ruinach laboratorium Jackala. W zamyśle wątek ten miał
stanowić odwrócenie historii Bena Reilly’ego. O ile w „Straconych latach” klon
Petera Parkera poszukując odpowiedzi na pytanie „kim jestem?” odkrywa, że jest
jedynie „genetyczną podróbką”, o tyle drugiego klona pytanie to prowadzi do
utwierdzenia się w fałszywym przekonaniu „kim nie jestem”. Ten ciekawy wątek
zostaje urwany przez zmianę klona w „Frankensteina”. Dość mocnym rozczarowaniem
jest również debiut kolejnego Green Goblina, a historia o jego powrocie wydaje
się na siłę wpleciona w całą sagę.
Czy potencjalny wydawca może na tym zarobić?
Dla potencjalnego wydawcy
komiksowego liczy się przede wszystkim, czy wydanie danego tytułu pociągnie za
sobą odpowiednie zyski. Czy „Clone Saga” byłaby w stanie je zapewnić? Wydanie
zbiorcze tej serii cieszyło się w USA wielką popularnością. Również w Polsce
seria ta znalazłaby wielu chętnych nabywców. Wielu czytelników, zwłaszcza tych
pamiętających czasy TM-Semic zakupiłoby wydanie zbiorcze ze względu na
sentyment. Choć jest to czynnik emocjonalny, niezwiązany z chłodną biznesową
kalkulacją, wiele razy pokazał, że jest niezwykle istotny przy doborze tytułów.
Po drugie czytelnicy ci, mieliby okazję zapoznać się z całą, niepociętą serią i
wreszcie poznać zakończenie historii przerwanej upadkiem TM-Semic. Całość „Clone
Saga” mieści się zaledwie w 5 tomach, z czego duża część przypada na takie
historie jak „Stracone lata”, „Moc i odpowiedzialność”, „Pajęczyna
śmierci/Pajęczyna życia” i inne, które same w sobie są klasyką w najlepszym
wydaniu. Niewielka liczba tomów gwarantuje, że kupujący, o ile zachwycą się
pierwszymi opowieściami z „Clone Saga” będą chcieli, pomimo widocznych
mankamentów w dalszej części historii, zapoznać się z całością.
Wydanie „Clone Saga” w Polsce
jest jednak raczej niemożliwe, chociażby z tego względu, że wydawnictwa
komiksowe niechętnie sięgają po komiksy wydane przez 2000 rokiem. Szkoda,
ponieważ wydanie 5 tomów „Clone Saga” mogłoby być dla wydawnictwa bezpiecznym
barometrem, który pozwoliłby ocenić, czy czytelnicy czekają na klasyczne opowieści
z Człowiekiem Pająkiem. Gdyby odpowiedź była pozytywna, być może zachęciłoby to
wydawcę do przedstawienia polskiemu czytelnikowi wydań zbiorczych najstarszych
przygód Spider-Mana, na które również czeka tak wiele osób.
Komentarze
Prześlij komentarz