Spider-Man 2099, t. 1 "Nie z tego czasu" - recenzja

komiks Egmont Spiderversum recenzja








W odpowiedzi na powszechnie odczuwany przez fanów komiksu super-bohaterskiego w Polsce głód przygód człowieka pająka, wydawnictwo Egmont w styczniu 2018 roku zaprezentowało czytelnikom Spider-Mana XXI wieku. Czy pochodzący „nie z tego czasu”, a próbujący odnaleźć się w rzeczywistości 2014 roku Miguel O’Hara jest w stanie zadomowić się na polskim rynku?

Zapowiedź wydania w ramach serii Marvel Now „Spider-Mana 2099” było zaskoczeniem dla dużej części fanów człowieka-pająka i komiksu super-bohaterskiego. Głównym tego powodem był fakt, iż Spider-Man z przyszłości był w Polsce, w przeciwieństwie do Petera Parkera, bohaterem zupełnie nieznanym. Nad Wisłą Miguel O’Hara debiutował na łamach miesięcznika „The Amazing Spider-Man” 1/1995 (nr 55) kultowego wydawnictwa TM-Semic, w którym zaprezentowano premierową historię z jego udziałem. Przedruk ten był pewnego rodzaju ciekawostką i skromną próbą zaprezentowania polskiemu czytelnikowi postaci debiutującej wówczas w Marvelu. Po latach Spider-Man 2099 pojawił się w wydanej przez Egmont serii „Superior Spider-Man”. Jak Miguel O’Hara prezentuje się jako bohater pierwszoplanowy?

Czytelnik, który po pierwszym tomie przygód Spider-Mana przyszłości oczekuje głębokiej i wciągającej historii z pewnością może przeżyć duże rozczarowanie. Tom ten jest raczej niezobowiązującą lekturą, której głównym zadaniem jest zaprezentowanie tytułowego bohatera. Poznajemy w nim styl pracy Miguela jako zamaskowanego bohatera i sposób życia jako pracownika korporacji Alchemax. Choć komiks czyta się dobrze, na jego negatywny odbiór wpływają niedopracowane w wielu miejscach dialogi i wdzierająca się w kadry poprawność polityczna. Elementy te najbardziej rażą w głównej historii tomu, w której jesteśmy świadkami konfliktu Miguela O’Hary z jego dziadkiem Tiberiusem Stone’m.  Konflikt dotyczy interesów, które Stone i Alchemax robią z dyktatorskim reżymem Transabalu. Miguel, pomimo że jest pracownikiem firmy uważa za moralnie złe dostarczanie władzom kraju specjalistycznej broni, za pomocą której bezwzględnie tłumią wszelkie przejawy rebelii i obywatelskiego nieposłuszeństwa. Zachowanie Miguela jest dziwne, zważywszy, że Alchemax jest ogromną korporacją, dla której handel bronią nie jest żadną nowością, a w świecie ogarniętym wojną sprzedaż broni zawsze przynosi intratne zyski. Po wielu perypetiach, które obaj bohaterowie przeżywają w Transabalu dziadek Miguela zaczyna dostrzegać, że jego przeniesiony z przyszłości wnuk ma rację. Nie bierze przy tym pod uwagę płynności finansowej firmy, jej opinii i kwestii odszkodowań za ewentualne zerwanie umowy z kontrahentem. O ile sam przedmiot konfliktu jest dość naiwny, mógł zostać przez scenarzystę Petera Davida ciekawie rozwinięty, choćby w postaci interesujących dialogów. Niestety, w scenach, w których adwersarze przedstawiają swoje argumenty mamy wrażenie, że Miguel jest małoletnim skautem, który w ogóle nie zna życia i brutalnych praw rządzących światem. W sporze tym Stone nie wypada lepiej. Najpewniej zamysłem autora było przedstawienie go jako zimnego człowieka interesu, który pod wpływem traumatycznych przeżyć przechodzi skomplikowaną wewnętrzną przemianę. Niestety ten „oklepany” w wielu historiach komiksowych, filmach i powieściach motyw jest kompletnie nieprzekonywujący.
„Nie z tego czasu” zawiera również wprowadzenie do „Spiderversum”, choć nie jest to rozbudowany wątek. Pamięta go się jednak w sposób szczególny, ponieważ po bardzo przyjemnych dla oka rysunkach Willa Slineya w zeszytach 1-4, pozostała część tomu jest wątpliwej jakości dziełem Ricka Leonardiego. Rysunki tego ostatniego są niezwykle schematyczne, proste i nienaturalne, niezachęcające do lektury.

„Nie z tego czasu” jest dobrą lekturą dla wszystkich tych, którzy chcieliby nieco bliżej poznać postać Spider-Mana z 2099 roku. Tom ten należy raczej oceniać, jako delikatne wprowadzenie, licząc, że nadchodzące już w maju, także w świecie Miguela O’Hary wydarzenia związane ze Spiderversum będą pasjonującą i wciągającą lekturą.   



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jessica Jones "Puls" - recenzja

Czy warto wydać "Clone Saga"?

Co fani Marvela otrzymają od wydawnictwa Mucha Comics w 2018 roku?